Patrz oczyma, fotografuj sercem.
(David duChemin, fotografik)
Na poważnie od ogólniaka.
Z fotografikiem panem Henrykiem Królem rozmawia Weronika Odwrot, uczennica klasy VI.
Pan Henryk Król, z wykształcenia architekt, nauczyciel wielu trzcianeckich pokoleń artystów, fotografów i amatorów. Zainteresował się fotografią
już w szkole podstawowej i dzięki temu dziś jest cenionym organizatorem warsztatów i wystaw fotograficznych. Jego prace zdobyły wiele
prestiżowych nagród, a to przecież tylko skromny człowiek z małego miasta Trzcianki. Dla niego przygoda z fotografią jeszcze się nie skończyła.
Czy może nam pan powiedzieć, jak wygląda praca nad zdjęciami? Pańskie prace zależą od pomysłu i chęci czy może dostaje pan gotowe zlecenia?
Różnie, pracuję na dwa sposoby. Zlecenia dostaję coraz rzadziej.
A od jakiego czasu pan fotografuje?
Na poważnie od ogólniaka, ale zaciekawiło mnie to, gdy w czwartej klasie szkoły podstawowej w grupie ministrantów, do której należałem,
ksiądz Zbigniew Welter MS, nasz opiekun, pokazał nam, jak się robi zdjęcia. Mnie się to spodobało, więc postanowiłem uzbierać na swój pierwszy
aparat fotograficzny, który wtedy kosztował 150 złotych.
Jaki jest cel pańskiej pracy? Tworzy pan zdjęcia dla publiczności czy dla siebie, dla własnej satysfakcji?
Przede wszystkim tworzę obrazy dla własnej satysfakcji. Fotografuję to, co mi się podoba. Nie jestem zależny od nikogo.
|