|
Co to jest szczęście? Innych uczynić szczęśliwymi.
Co to jest radość? Innym sprawić radość.
(Wilhelm Keppler)
Cała Polska żyje Euro 2012. Nasza lokalna społeczność parafialna postanowiła aktywnie przeżyć ubiegłą niedzielę. 24 czerwca br. Parafia Rzymskokatolicka
pw. św. Jana Chrzciciela w Trzciance przeżywała odpust ku czci swojego patrona. Na przykościelnym placu zebrało się mnóstwo ludzi. Pojawiły się całe
rodziny, wszem i wobec przebiegało mnóstwo dzieci. Wielu z nas wspólnie i radośnie dopingowało siebie nawzajem, wspierając tym samym wartość rodziny,
jej niesamowitą rolę w życiu każdego człowieka. Organizatorem niezwykłych przeżyć był Zespół Szkół Katolickich w Trzciance.
Uroczystość rozpoczął Chór Pasjonata. Śpiewacy pod batutą Bartosza Śliwińskiego wprowadzili zebranych w podniosłą atmosferę. Następnie
odbyła się suma celebrowana przez kapłana na co dzień pracującego w Rakowie. Ks. Dymitr Baryło opowiadał o losach ludzi mieszkających na Kresach
Wschodnich. Po II wojnie światowej miasteczko zostało włączone do Białorusi. Wierni mogli usłyszeć, jak tamte tereny reżim komunistyczny próbował
zlaicyzować, jednak ludzie z powodzeniem sprzeciwiali się odbieraniu im tożsamości religijnej.
W dalszej kolejności wszystkich zebranych rozruszała diakonia muzyczna wspólnoty Przymierze z Czarnkowa. Nie można było zapomnieć
o tak licznie przybyłych dzieciach. Dlatego też grupa Art and Music z Poznania zaaranżowała na placu indiańską wioskę. Najmłodsi w pomysłowy sposób
wcielili się w role Indian, oddawali się plemiennym tańcom, a nawet musieli uciekać przed złowieszczym bizonem. Ponadto dzieci masowo przyozdabiały
swoje twarze malowidłami, bo przecież żaden szanujący się Indianin nie może chodzić po przykościelnym placu bez odpowiednich barw wskazujących na jego
dziką naturę. Odpust parafialny został również ubogacony przez występy artystyczne zespołu Małolaty z Trzcianeckiego Domu Kultury.
Wszyscy chętni boiskowych wrażeń mogli przenieść się do specjalnego sektora, w którym odbyła się zażarta walka przy użyciu stołów z piłkarzykami.
Parafialne mistrzostwa nie wprowadzały różnic płciowych, dlatego też po przeciwległych stronach można było zobaczyć walczące siostry zakonne
i próbujących je ograć księży. Jednak większą celnością strzałów mogła popisać się rodzina, która jak wynikało z relacji nie rozstaje się
ze stołem piłkarzykowym.
|
|
|
|
|
|
|
|